Modlitwa - Bułat Okudżawa. tchórzowi dać konia chciej. i mnie w opiece swej miej. niech władza ta pójdzie w smak. raz niech zapłacą mniej. i mnie w opiece swej miej. że w siódmym niebie jest. nie wiedząc, co niesie los. i mnie w opiece swej miej! I wierzba przydrożna. Jak siostra pobladła zostaje we łzach. Nie wierzcie pogodzie. Gdy deszcze trzydniowe zaciągnie wśród drzew. Nie wierzcie piechocie. Gdy w pieśni bojowej odwaga i gniew. Nie wierzcie, nie wierzcie. Gdy w sadach słowiki zakrzyczą co sił. Wy jeszcze nie wiecie. Bułat Okudżawa : Rok wydania: 2009 : Wykonanie oryginalne: Bułat Okudżawa (1959) Covery: Anatol Borowik, Łada Gorpienko, Andrzej Korycki & Dominika Żukowska, Maja Kristalinska, Aneta Łastik, Riedkaja Ptica, Garik Sukaczow : Płyty: Aneta Łastik & Andrzej Jagodziński - Pieśni rosyjskie (CD, 2009) Ciekawostki: Bułat Okudżawa AUTOR / CC-SA 3.0 Jego piosenki śpiewali opozycjoniści, ale on sam nie czuł się dysydentem, tylko poetą. 20 lat temu, 12 czerwca 1997 roku, zmarł rosyjski poeta, prozaik, pieśniarz Bułat Okudżawa autor takich piosenek jak "Modlitwa", "Piosenka o żołnierskich butach" czy "Nie wierzcie piechocie". Listen to Modlitwa on the Polish music album Bardowie i poeci - Bułat Okudżawa by Marian Opania, only on JioSaavn. Play online or download to listen offline free - in HD audio, only on JioSaavn. Słuchaj piosenki wykonawcy Bułat Okudżawa pod tytułem: „Modlitwa”. Śpiewa użytkownik bahari. Oceń nagranie, zaśpiewaj swoją wersję piosenki. Xzib1v. „Modlitwa” jest jedną z najpopularniejszych pieśni słynnego rosyjskiego barda gruzińskiego pochodzenia. Bułat Okudżawa, o nim bowiem mowa, uczynił z tego krótkiego utworu niejako syntezę swojego specyficznego, wrażliwego i melancholijnego, spojrzenia na świat. Niezwykle istotny dla interpretacji utworu jest jego alternatywny tytuł. Bowiem oprócz „Modlitwy”, wiersz funkcjonuje także jako „Franciszek Villon”. Skąd to nawiązanie? Można uznać je za hołd dla wybitnego poety francuskiego średniowiecza, ale chodzi o coś jeszcze. Przede wszystkim nawiązanie do autora z odległej epoki sugeruje, że Okudżawa pragnie poruszyć tematy uniwersalne. Skoro bowiem refleksje współczesnego poety wykazują podobieństwo do wersów napisanych wieki temu, to oznacza, iż obaj twórcy próbują dotrzeć do prawdy ponadczasowych. Nie chodzi o publicystyczną krytykę obecnych porządków, nieobcą Okudżawie. Chodzi o coś dużo głębszego, coś, co zrozumie człowiek średniowiecza i człowiek wieku XX. Bowiem, jak dowodzi Okudżawa, problemy egzystencjalne są wspólne ludziom wszystkich epok. Nawiązanie do średniowiecznego poety tłumaczy też formę modlitwy. W Związku Radzieckim, gdzie żył Okudżawa, poruszanie wątków religijnych było źle widziane. Poeta mógł się więc tłumaczyć, że jego utwór jest grą literacką z twórczością średniowieczną. Ale również ta interpretacja ma drugie dno. Bowiem i Villon i Okudżawa byli zapewne osobami niewierzącymi (Okudżawa nawrócił się na łożu śmierci, Villona o ateizm podejrzewają zaś literaturoznawcy, chociaż oczywiście nie mógł przyznać się on do tego w swoich czasach). A jednak obaj zwracają się do Boga. W ich wersach widać tęsknotę – tęsknotę za dobrym ojcem, który mógłby wziąć pełen cierpienia i bólu świat w opiekę. Okudżawa „modli się” o to, by Bóg ofiarował „każdemu z nas,/ czego mu w życiu brak”. Są to zarówno prośby wielkie (władza dla tych, którzy pragną potęgi, skrucha dla mordercy), jak i małe (koń dla tchórza). Prośby te ukazują powszechny trud każdego człowieka – nie ma bowiem osoby, która żyłaby bez trosk. W dodatku udziałem ludzi jest ciągłą niepewność – żyjemy „nie widząc, co niesie los”. Sam Stwórca wydaje się odległy, zaś jego głos pozostaje „ledwo słyszalny”. Utwór Okudżawy wyraża powszechne ludzkie tęsknoty i ból. Nie daje odpowiedzi – nawet religia nie oferuje pewności, właśnie z powodu oddalenia Boga od świata. Ale w melancholijnych wersach gruzińskiego barda kryje się też mała, niewyraźna iskra nadziei. Tę iskrę musi odkryć każdy człowiek samodzielnie. Forma utworu:– forma modlitwy– apostrofa (do Boga)– nieregularny układ rymów (zazwyczaj abab) Rozwiń więcej Fot. Wikipedia12 czerwca mija 25. rocznica śmierci Bułata Okudżawy. Pochodził z rodziny zaangażowanej w ruch bolszewicki w Gruzji, ateistycznej, dlatego wychowywał się poza systemem religijnym prawosławnej Cerkwi. A jednak w kilka lat po jego śmierci rosyjski poeta Aleksander Zorin napisał we wspomnieniu, że Okudżawa był „artystą, któremu udało się przekazać religijny odbiór świata ludziom, którzy nigdy nie zaglądali do Ewangelii”. Poniżej prezentujemy fragment rozważań Aleksandra Zorina z książki „Wyjście z labiryntu” (2005 r.).Aleksander Zorin wspomina:Na początku pierestrojki ojciec Aleksander Mień [duchowny Cerkwi Prawosławnej, zamordowany w 1990 r. – KAI] wpadł na pomysł założenia stowarzyszenia „Odrodzenie Kultury”. Należało je zarejestrować, a następnie przeprowadzić zebranie założycielskie. Wśród założycieli znalazły się znane osobistości, których nazwiska miały zapewnić wiarygodność nowej radzieckie u kresu swojego panowania na każdym kroku usiłowały blokować wszelkie inicjatywy społeczne. W tym przypadku także nie stały bezczynnie. Proces rejestracji „Odrodzenia Kultury” był powolny, a urzędnicy wszystkich możliwych szczebli „gubili” papiery i mylili się w dokumentacji powstającego pierwszego spotkania władze państwowe również dały o sobie znać. Na zaproszenie ojca Aleksandra w skład grupy założycielskiej wszedł także Bułat Okudżawa. Sprawa była nowa, ryzykowna, omawiano rozmaite szczegóły, zebranie przeciągnęło się więc do późnego wieczora. Kiedy wreszcie zaczęto wracać do domów, okazało się, że samochód Okudżawy stoi na samych felgach — ktoś przedziurawił mu opony. Kolejna próba drobnej zemsty na poecie. Znalazł się jednak dobry człowiek, który przywiózł nowe opony i Okudżawa, grubo po północy, mógł wyruszyć do mi się, że Bułat Szałwowicz należał do tych osób, które ojciec Siergij Żełudkow [duchowny prawosławny, zaangażowany w ruch obrony praw człowieka w Rosji – KAI] określał mianem anonimowych chrześcijan. Tacy ludzie niby to nie wyznają wiary w Chrystusa, nie chodzą do cerkwi, ale usiłują żyć w zgodzie z własnym jestem skłonny zaliczać Okudżawę do grona poetów chrześcijańskich czy religijnych. Ale czy tacy poeci w ogóle istnieją? Pragnienie, by wcisnąć osobowość w jakieś konkretne ramy, jest przeżytkiem świadomości kolektywnej. To potrzeba, by „maszerować ramię w ramię” z teraźniejszością, jak to dawniej robili proletariacko-chłopscy-rewolucyjno-wojenni i rozmaici inni wierszokleci. Poezja, nawet jeśli traktuje o sprawach przyziemnych czy walczy z Bogiem, w dalszym ciągu pozostaje zjawiskiem o charakterze duchowym. Oczywiście, jeśli jest prawdziwą poezją, a nie kuglarstwem. (…)Na pytanie: „Po co żyję na ziemi?” Okudżawa odpowiedział zarówno swoim życiem, jak i twórczością, a jego odpowiedzi pokrywają się z moralnością chrześcijańską. Jednak udzielił tej odpowiedzi w języku, którym posługiwali się jemu współcześni i który był charakterystyczny właśnie dla niego. Nie w języku wiary, ale w języku prowadzącym do Siergij Żełudkow oburzył się pewnego razu, kiedy po spotkaniu modlitewnym zaczęliśmy w jego obecności śpiewać „Dopóki ziemia kręci się” Okudżawy. „Jak możecie nie zauważać jego spoufalania się: «Panie, mój Boże, zielonooki mój» — powiedział wtedy. Kiedy wreszcie wy, chrześcijanie, sami zaczniecie układać pieśni religijne, nie oddając tego rodzaju twórczości w ręce niewierzących?”„Zielonooki mój” — rzeczywiście brzmi nieco ekstrawagancko, pomyślałem wtedy, i przyjrzałem się całości „Modlitwy” (tak nazywa się ta pieśń) przez pryzmat myślenia religijnego. Ale szczerze mówiąc, odkryłem, że nic temu tekstowi nie sposób zarzucić i że mogę utożsamić się ze wszystkimi słowami „Modlitwy”, abstrahując jedynie od fragmentu o zabitym żołnierzu, który w coś tam wierzy. Wydaje się, że tym właśnie należy tłumaczyć popularność „Modlitwy” w środowisku chrześcijan, a „zielonooki Bóg” w niczym tu nie przeszkadza. Natomiast zaimek „mój” — tak powszechny choćby w zwrocie „mój ukochany” — tutaj pełni rolę wyznania: „mój Boże”, nie czyjś tam, ale właśnie mój. Takie wyrażenie występuje we wszystkich językach europejskich i jest do tego stopnia powszechne, że zatarło się w nim pierwotne znaczenie najkrótszego wyznania wiary. Tak więc „zielonooki Bóg”, którego można odnaleźć także na rosyjskich ikonach, tutaj jest w pełni usprawiedliwiony, podobnie jak zaimek „mój”. Poeta odnawia język, przywraca słowom ich pierwotne tamtej rozmowy minęło już sporo lat, ale prawosławni w dalszym ciągu nie ułożyli własnych pieśni, nie licząc zaledwie kilku, znanych jedynie w wąskich kręgach. Twórczość osób niekonsekrowanych ciągle jeszcze nie jest Cerkwi potrzebna. Dlatego zapewne ich miejsce zajmują „świeccy aniołowie”.Pewien rodzaj konserwatyzmu Cerkwi rosyjskiej stoi na straży archaicznych form wielbienia Boga. „Jak ułożono przed nami, tak powinno pozostać na wieki wieków” — powiadali niegdyś staroobrzędowcy, a obecnie ten właśnie sposób myślenia dominuje wśród wymusztrowanej hierarchii. Pod groźbą ekskomuniki zakazuje się ponownego tłumaczenia czy współczesnych adaptacji pieśni cerkiewnych. A śpiew w świątyni po nabożeństwie wraz z gitarą traktowany jest niemalże jak grzech tego świadkiem w pewnym miasteczku powiatowym. Proboszcz zaprosił prawosławną młodzież z Moskwy. Wieczorem wystąpiliśmy w świątyni z przestawieniem bożonarodzeniowym, a potem razem z wiernymi śpiewaliśmy piosenki Okudżawy i teksty ułożone przez nas. Natychmiast wysłano donos do kurii i goszczący nas proboszcz o mały włos nie został pozbawiony swojej zakazie wykonywania niezatwierdzonej twórczości cerkiewnej jest trochę racji. Przecież poezję kościelną układali wielcy poeci: Jan Złotousty, Bazyli Wielki, Jan Damasceński. Ich talent był równie wielki jak ich wiara. W Rosji nie ma takich poetów, a ogólny klimat duchowy nie sprzyja ich pojawieniu się. Ale od czegoś przecież trzeba zacząć! Chyba dobrym początkiem byłoby zaufanie wobec kultury, wobec tej kultury, która jest zorientowana na wartości nigdy nie usiłował zająć niczyjego miejsca, od samego początku zajmował swoje własne. Jego głos zaczął przebijać się do sfery publicznej pod koniec lat 50., kiedy to oficjalne brawurowe pieśni jeszcze z powodzeniem wzmacniały podwaliny zachwianego imperium. Jak u Błoka „A w tłumie ciągle ktoś tam śpiewa”. Tak więc ten właśnie głos, który dotarł do tłumu, przerażonego i pogubionego po XX Zjeździe partii, działał niczym katalizator, przyspieszając i porządkując głębokie procesy duchowe. Ten głos brzmiał w wielu domach, gdzie przy herbacie zaczynało się kształtować niemal intymne, „kuchenne” myślenie zamrożone przez totalitarną ideologię, dążyło jednak do światła duchowego. Wcale nie jest przypadkiem, że właśnie w tych latach pojawiła się na horyzoncie plejada poetów lirycznych — młodych i niezbyt młodych — ogłaszających, że noc minęła, ale jeszcze nie zaświtał poranek. Co dla Pana Boga jest jednym dniem, dla nas jest tysiącem lat. Oczywiście, spoglądając na zegarek nie pamiętamy o tym. W prorockiej Księdze Izajasza, ogłaszającej nadejście Zbawiciela niemalże na 800 lat przed Chrystusem, jest mowa o czasie: „Stróżu, która to godzina nocy? Stróżu, która to godzina nocy? Stróż odrzekł: Nadchodzi poranek, ale jeszcze jest noc” (Iz 21, 11-12). Być może upłynie wiele lat, zanim nadejdzie świt w naszym kraju — albo na tym miejscu, w których niegdyś był nasz nie może istnieć w izolacji. Jak powietrze niezbędny jest jej kontakt z innymi. Wróg rodzaju ludzkiego, który tryumfuje w Rosji (miejmy nadzieję, że tymczasowo), czerpie siłę z budowania wszelkiej maści murów i granic pomiędzy ludźmi. Głos liryka burzył te mury i wokół niego jak wokół ogniska gromadzili się zmarznięci, zagubieni ludzie. Powtarzając proste słowa, uczyli się zapomnianego języka miłości. Piosenka „Weźmy się za ręce, przyjaciele” pojawiła się właśnie w tamtych latach. To pełne nadziei zawołanie nawiązuje do ewangelicznego: „Abyście się wzajemnie miłowali…”. (…)Jego poezji nie sposób rozłożyć na czynniki pierwsze: tekst, melodię, wykonanie. Jego poezja mieści się tam, gdzie nie ma tego rodzaju podziałów. Oczywiście, ślad wykonania przetrwał na taśmach magnetofonowych, ale brak im czaru żywej osoby, który jest nieprzekazywalny. On sam się tego domyślał, kiedy mówił, że pewnie będzie śpiewany, ale wątpliwe, czy — Okudżawy, które przetrwały całe dziesięciolecia, noszą na sobie znak drogocennych przeżyć osobistych tego, kto ich słucha. Moje przeżycia są związane z młodością, z błądzeniem po bezdrożach Chruszczowowskiej „odwilży”, z wątłą, niepewną nadzieją… Przez pryzmat swojego doświadczenia łatwiej jest zrozumieć doświadczenia innych. Nieprzypadkowo starożytna mądrość głosi: nie czyń drugiemu, co tobie i kultura w Rosji, niestety, zawsze mówiły różnymi językami, nieustannie zwiększając przepaść między sobą, co ostatecznie doprowadziło do ogólnej katastrofy. Jednak istnieli malarze, poeci i muzycy, których sztukę można nazwać błogosławioną, budującą mosty między Cerkwią i światem. Okudżawa jest takim właśnie artystą, któremu udało się przekazać religijny odbiór świata ludziom, którzy nigdy nie zaglądali do Ewangelii, którzy nawet nie podejrzewali istnienia Dobrej Nowiny. Pieśni Okudżawy są kazaniem ewangelicznym, wygłoszonym w ich języku.(Aleksander Zorin, „Wiestnik do-wierja” w: „Wychod iz labirynta”, wyd. 2005, Moskwa. Powyższy fragment książki tłumaczyła Ewangelina Skalińska).***Bułat Okudżawa urodził się 9 maja 1924 r. w Moskwie. Jego ojciec był Gruzinem, matka Ormianką. Najbliższa rodzina ojca poety zaangażowała się w przewrót bolszewicki w Gruzji, za co zapłaciła najwyższą cenę w okresie czystek stalinowskich. Ojciec Bułata i dwaj bracia ojca zostali rozstrzelani w końcu lat 30., siostrę ojca zabito w 1941 r.; matka Bułata przeżyła w łagrach i na zesłaniu kilkanaście wychowany w ateistycznej i komunistycznej rodzinie nie był związany z Cerkwią prawosławną, nie był w dzieciństwie ochrzczony. Chrztu z wody udzieliła mu dopiero jego żona, gdy umierał w szpitalu w Clamart pod Paryżem. Poeta prawdopodobnie nie był świadomy tego aktu, leżał już w agonii. Dzień później, 12 czerwca 1997 r., Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj. Biorąc pod uwagę niezwykłą popularność poezji Bułata Okudżawy w Polsce, jakiej nie doświadczył chyba nikt z polskich współczesnych poetów, wydań tej poezji w Polsce było w sumie niewiele, jeżeli nie liczyć różnorodnych śpiewników studenckich, takich jak gdańska "Bazuna", w których prawie nigdy nie brakowało piosenek Okudżawy. Szczególnie interesujące jest to, że prawie wszystkie oficjalne wydania poetów rosyjskich ukazały się w czasach socjalistycznych, chociaż ówczesne władze nie sprzyjały jakoś szczególnie tym wydaniom. Mam na myśli np.: dwujęzyczne, prawie sześćsetstronicowe wydanie Osipa Mandelsztama (1982, wydawnictwo literackie Kraków-Wrocław); potem Gumilow, Achmatowa i znów Mandelsztam w tłumaczeniu Leopolda Lewina (Czytelnik, Warszawa 1986), a także Okudżawa Wiersze i piosenki (Iskry, 1967), Poezje wybrane (Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1967) i dwie powieści: Jeszcze pożyjesz (PIW, 1962) i Nieszczęsny Awrosimow (Iskry 1967). Ze zrozumiałych względów autorzy tych wydań byli bardzo ostrożni zarówno z doborem, jak i z komentarzem do tych wydań, w tym do ballad i wierszy B. Okudżawy. Musieli tak czynić, żeby nie urazić ówczesnego "Big Brothera" i żeby te skromne książki Bułata Okudżawy mogły się w ogóle w Polsce ukazać. Oto przykładowy życiorys poety z wydania PWM w Krakowie w 1985 roku w redakcji Witolda Dąbrowskiego i Wiktora Woroszylskiego: "Bułat Okudżawa, rosyjski poeta i pieśniarz, urodzony 9 maja 1924 w Moskwie, jest synem Gruzina i Ormianki. Jego ojciec był działaczem partyjnym wysokiego szczebla. Ale ojca stracił jako bardzo młody chłopak, a z matką był przez wiele lat rozłączony." (podkreślenie moje - HŁ) "Stracił ojca" to bardzo delikatnie określenie jak na fakt, że został on w 1937 roku rozstrzelany jako "wróg narodu", a za słowami: "z matką był przez wiele lat rozłączony" kryje się akt spędzenia przez panią Aszchen prawie dwudziestu lat w obozach stalinowskich. Natomiast sam Okudżawa otrzymał na wiele lat tytuł - dla niektórych szlachetny "członek rodziny zdrajcy ojczyzny" i pozostawał nim przez wiele lat do 1956 r., nie mając prawie żadnych praw publicznych. Młodzieży należy wyjaśnić, że "zdrajcą ojczyzny" był wówczas każdy, czyj sposób myślenia w jakikolwiek sposób odbiegał od linii przyjętej przez komitet centralny KPZR, a praktycznie biorąc, przez Józefa Stalina - "ojca narodów", Orwellowskiego "Wielkiego Brata". Rodzina "działacza partyjnego wysokiego szczebla" otrzymała na początku lat dwudziestych mieszkanie w zaszczytnym miejscu, w centrum Moskwy, na historycznym Arbacie. Wiele pięknych słów poświęcił Bułat Okudżawa temu miejscu z lat swojej młodości. Tam właśnie, na Arbacie mieszkał również ich oprawca - Józef Stalin. Po Arbacie ciągle maszerowali tam i z powrotem funkcjonariusze NKWD, których Bułat nazywał "deptacze". Stąd właśnie, jeszcze jako dziecko, został wygnany w roku 1937, po aresztowaniu i rozstrzelaniu ojca i już nigdy tu nie wrócił. Nie miał prawa wrócić do Moskwy pomimo tego, że jako siedemnastoletni ochotnik zgłosił się do wojska w 1942 roku, żeby bronić ojczyzny. Został wcielony, przeszedł długą drogę frontu, był ciężko ranny. Wspomnienia o tych wydarzeniach przedstawił w powieści "Jeszcze pożyjesz". Okudżawa wyruszył na front, jak wielu jego kolegów szkolnych agitowanych przez działaczy partyjnych, pozostających oczywiście w Moskwie i na tyłach. Książka ta została wydana wiele lat później, po śmierci Stalina, i oczywiście zgromiona przez krytyków rosyjskich, dla których ciągle każdy bohater powieści o wojnie ojczyźnianej mógł być tylko herosem gotowym natychmiast oddać życie za Ojczyznę, gdy rozkaże partia i jej wódz. Po wojnie, bez przeszkód Okudżawa mógł pojechać tylko do Gruzji, gdzie ukończył na uniwersytecie w Tbilisi filologię rosyjską, po czym mógł zbliżyć się do Moskwy na odległość nie mniejszą niż 100 km, pracując jako nauczyciel języka rosyjskiego w wiejskiej szkole koło Kaługi, miasta znanego z pobytu i pracy innego znanego nam nauczyciela - matematyki - Konstantego Ciołkowskiego. Jeszcze w 1997 roku władze "obłasti" Kałużskiej, obradujące w przeddzień śmierci poety, 11 czerwca, odrzuciły propozycję miłośników jego poezji o nadanie mu honorowego obywatelstwa tego województwa. Otrzymał je inny poeta, autor pieśni o Leninie. Inną jest oczywiście sprawą, że Okudżawa odmówił przyjęcia orderu nawet samemu Gorbaczowowi, tłumacząc, że: "ordery do poetów nie pasują". Okudżawa jest u nas znany jeszcze dotychczas tylko na tyle, na ile wtedy mogli, lub chcieli cenzorzy pozwolić, albo na ile pozwalali sobie wtedy polscy tłumacze, poddani presji autocenzury. Nie ulega jednak wątpliwości, że to głównie dzięki tłumaczom, takim jak Witold Dąbrowski, Wiktor Woroszylski, Agnieszka Osiecka, Józef Waczków, Andrzej Mandalian, Ziemowit Fedecki, Jerzy Litwiniuk, Andrzej Drawicz, Anatol Stern, Ignacy Szenfeld, Tadeusz Lubelski, Leopold Lewin, Seweryn Pollak i in. Okudżawa stał się w Polsce "swoim" człowiekiem, co on sam bardzo dobrze czuł i rozumiał. Lubił bywać w Polsce i - wiem to z jego ust - tęsknił za Polską, za tymi, którzy go tu szczerze kochali i podziwiali. Miałem zaszczyt i szczęście bywać w domu Bułata Szałwowicza na Biezbożnom Pierieułkie, co zawdzięczam przede wszystkim temu, że byłem z Polski, z Gdańska. Przywoziłem mu wieści, czasopisma, książki, organizowałem spotkania z polskimi studentami, z których jedno zostało utrwalone na czarno-białej taśmie pierwszego polskiego magnetowidu MTV-10, a następnie przeniesione na współczesny VHS. Dla tych studentów i moich kolegów są to, jak sądzę, wspomnienia na całe życie. Pytania na tych spotkaniach były proste: co to jest "piosenka autorska", czy może "piosenkę autorską" wykonywać osoba trzecia, czym się różni koncert "piosenki autorskiej" od koncertu estradowego itp. Bułat Szałwowicz odpowiedział nam dowcipem:- Przychodzi Icek do domu i mówi do żony: wiesz, Salci, wszyscy mówią: Karuzo! Karuzo!... Słyszałem ja tego Karuzo i powiem Ci, że - to nic szczególnego!- A co, Icek - mówi żona - ty na koncercie byłeś?- Nie - Icek na to - przecież Karuzo już dawno nie Aaa, słuchałeś płyty?- Nie - mówi Icek - Mosze mi zanucił. Atmosfera spotkania z młodzieżą polską była bardzo miła i spontaniczna. Polsce i Polakom poświęcił wiele ciepłych słów, piosenek i wierszy. Chcę wspomnieć tu jeden szczególny, w którym - jeszcze wtedy gdy o Katyniu, ani u nas, ani tym bardziej u nich, nie wolno było wspominać - potrafił genialnie przemycić myśli, których otwarcie było wolno wyrazić. Wiersz "Przejażdżka dorożką przez wieczorną Warszawę" bardzo ładnie przetłumaczył Witold Dąbrowski. Kilka słów o rosyjskiej piosence autorskiej, o innych rosyjskich bardach Miłości Rosjan do poezji w ogóle, a do poezji śpiewanej w szczególności, Polak chyba nie do końca potrafi zrozumieć, z powodu wydawałoby się podobnych, lecz w rzeczywistości absolutnie różnych realiów socjalistycznych. W całym Związku Radzieckim istniały na pół legalne "Kluby piosenki amatorskiej" ("na pół" dlatego, że władze miały tam swoje wtyczki, które informowały i dostarczały do odpowiednich służb dowody, tzw. "kompromaty", czyli "materiał kompromitujący"). Ten gatunek literacki wyrwał się spod radzieckiej cenzury, gdyż nie musiał być drukowany, nazywano go "twórczością magnetofonową". Co roku był organizowany na wolnym powietrzu "Festiwal piosenki amatorskiej". Byłem na jednym z takich festiwali. Zjeżdżali się nań "amatorzy" z całego Związku Radzieckiego - z Litwy i z Kamczatki, z Murmańska i z Kazachstanu. By utrudnić dostęp "niepowołanym" osobom, karty uczestnictwa rozdawane były tylko w ww. klubach, a o miejscu tego festiwalu wiedziały tylko nieliczne osoby z grona tych klubów, tzw. "przewodnicy". Festiwale odbywały się na stromym brzegu rzeki Wołgi, stanowiącym naturalny amfiteatr. Główną scenę stanowiła duża zakotwiczona na wodzie gitara. Drobniejsze spotkania odbywały się przez trzy dni i dwie noce nieprzerwanie przy ogniskach wzdłuż kilku kilometrów biegu rzeki. Ilość ludzi obecnych na takim festiwalu trudno sobie Polakom wyobrazić, a ja mogę powiedzieć tylko, że w przybliżeniu było tam 40-70 tysięcy ludzi z plecakami, namiotami i gitarami, i oczywiście, z bagażem własnych piosenek. Jeżeli ktoś chce to zobaczyć, niech pyta, w Moskwie lub Petersburgu, o film video pt. "Bardy" (chyba, że traficie Państwo w odpowiednie miejsce do Gdańska). Najwybitniejszymi przedstawicielami tego gatunku literackiego byli znani w Polsce Bułat Okudżawa i aktor teatru na Tagance, Włodzimierz Wysocki. Właśnie oni najbardziej byli też najbardziej znani i cenieni w Polsce, i to niezależnie od powszechnej wtedy niechęci Polaków do obowiązkowego języka rosyjskiego. Jak powiedział Daniel Olbrychski na wspaniałych "Wspominkach" o Włodzimierzu Wysockim emitowanych w I programie TVP, to właśnie "na piosenkach Okudżawy i Wysockiego Polacy mojego pokolenia uczyli się języka rosyjskiego...". Uważam, że nie tylko pokolenie pana Daniela. Jestem wykładowcą języka rosyjskiego już od 35 lat i zawsze zaczynam nauczanie od piosenek Okudżawy, a następnie Wysockiego i Baczurina. W ten sposób zdobywam na samym wstępie sympatię studentów do języka rosyjskiego na cały czas nauki. W lipcu 1980 roku zmarł Włodzimierz Wysocki, a sierpniu w Gdańsku powstała "Solidarność". Odwiedziłem wkrótce po tym Bułata Szałwowicza, a on nagrał dla mnie piosenkę o Włodzimierzu Wysockim w pierwszym jej wariancie, a na wstępie powiedział kilka słów zwracając się do Polaków, które przekazałem wówczas panu Andrzejowi Drawiczowi, a on zdołał je wraz z piosenką umieścić jakoś na antenie Polskiego Radia. Poprzez to radio, którego wówczas uważnie słuchano w Moskwie, słowa Bułata dotarły do jego przyjaciół w Moskwie i poprzez nich wróciły do niego. Innymi, powszechnie znanymi w Rosji bardami, mało lub w ogóle nieznanymi w Polsce są (lub byli): * reżyser teatralny, dramaturg, poeta i pisarz Aleksander Galicz, wyrzucony z kraju Rad, w roku 1974, autor jedynego szerzej znanego w Polsce poematu "Kadesz", o Januszu Korczaku. Poemat ten był napisany i wykonany (zapisany na taśmę magnetyczną) w roku 1970. W scenie transportu żydowskich dzieci z Warszawskiego getta do obozu w Treblince, one śpiewają: "My wrócimy, wrócimy, wrócimy do Warszawy, jeśli nie ciałem to duchem, to popiołem... wrócimy do Warszawy" Aleksander Galicz zwraca się symbolicznie do J. Korczaka z roku 1970. "Nie! Niech pan nie wraca do tej Warszawy, gdzie wygłaszają swoje kłamliwe mowy drobni, nędzni, bezduszni ludzie" (łac. homunculus) w języku rosyjskim używane w przenośni. Tym określeniem Galicz nawiązuje do nazwiska Gomułki. * Julij Kim - dramaturg, felietonista, poeta i wykonawca * Jewgienij Baczurin - artysta malarz, poeta, wykonawca * Aleksander Mirsajan - organizator i kierownik teatru piosenki, poeta i wykonawca * kobiety, po rosyjsku zwane pięknie "poetessy" i wykonawczynie: Ariadna Jakuszewa, Weronika Dolina, Nowiełła Matwiejewa i wiele innych. W tomie I z serii "Bardy" wydanym w 1991 r. w Moskwie, przedstawionych jest stu wybranych moskiewskich bardów. Tylko moskiewskich! Ilu ich jeszcze było wtedy, ilu jest jeszcze i jacy oni są - trudno powiedzieć. O "piosence autorskiej" jako gatunku literackim i o "bardach", jako tzw. pokoleniu "szestidiesiatnikow", czyli okresu odwilży (lat 60.), w którym zaczęli tworzyć, albo raczej który sami stworzyli, Bułat Okudżawa powiedział (w roku 1990), że ten okres się już skończył, lub kończy się wraz z nimi, a zaczyna się okres estrady poetyckiej Rozenbauma, Makarewicza i innych. Rzeczywiście innych, nie pasujących już do Okudżawy, Wysockiego, Galicza, Julija Kima i nawet do Baczurina. Najlepszym określeniem dla utworów poetów-bardów tego okresu byłoby polskie określenie "piosenka zaangażowana". Na taki właśnie festiwal "Ogólnopolski Przegląd Piosenki Autorskiej" w studenckim klubie "Hybrydy" byli zaproszeni w roku 1989 być może już ostatni z "bardów" (Weronika Dolina, Jewgienij Baczurin) i inni "zaangażowani", ale już bardziej estradowi: Aleksiej Iwaszczenko, Gieorgij Wasiljew, Wadim Jegorow. Organizowałem (wspólnie z P. Orkiszem) ich pobyt w Polsce. Podczas ich późniejszych występów w Gdańsku, po koncercie w starym "Żaku", byliśmy wszyscy przyjęci przez ówczesnego przewodniczącego NSZZ "Solidarność", Lecha Wałęsę, z jego wówczas przyjaciółmi Adamem Michnikiem, Aleksandrem Hallem i in. Radzieccy (wtedy jeszcze) bardowie zrobili dla niego na ulicy Polanki niewielki koncert. Po wyjściu z tego spotkania, czekała wtedy na nas "suka", do której zostaliśmy zaproszeni, wylegitymowani i uprzejmie wypuszczeni. Każdy z nas wynosił ze sobą historyczne zdjęcie z Lechem Wałęsą, podobne do słynnej później serii zdjęć kandydatów do pierwszego polskiego niezależnego parlamentu (robione moim "Polaroidem"), a nasi radzieccy goście mówili później, że najbardziej bali się wtedy o te zdjęcia i gotowi byli spędzić w polskim więzieniu jakiś czas, niż oddać te zdjęcia, tym bardziej, że - jak wiadomo - już wkrótce Lech Wałęsa został prezydentem RP. Co pozostało po Okudżawie? Ostatnie moje spotkanie z Bułatem Szałwowiczem, wraz z profesjonalną ekipą TVP1, odbyło się na daczy w Pieriediełkinie (obecnie muzeum Bułata Okudżawy) z okazji wydarzeń moskiewskiego puczu w sierpniu 1993 roku. Materiał nagrywany był dla programu Barbary Jakubiec pt. "Cena zwycięstwa". Program ten w dwóch seriach był emitowany w TVP1 na początku września?93. Sam Bułat był wtedy zagubiony, niepewny, nie wiedział co właściwie ma powiedzieć i jak ustosunkować się do tego, delikatnie mówiąc, chaosu. Jego przyjaciel, reżyser i aktor Władimir Motyl, powiedział o jego ostatnich latach: Przygniatały go niemożność przezwyciężenia niewolniczego ducha w Rosjanach, panosząca się ciemnota i nostalgia tłumu po czerwonym prawie pańszczyźnianym. Bułat Okudżawa umarł w Paryżu w czerwcu 1997 r. z przeziębienia i ... smutku. My, nasze pokolenie, które miało możliwość czytać, słuchać i nawet widzieć Bułata Okudżawę, jesteśmy przekonani, że zostało po nim bardzo dużo. Zostały przede wszystkim wiersze i piosenki w autorskim wykonaniu oraz w wykonaniu innych jego wielbicieli. Dodam, że Okudżawa z dużym sentymentem, uznaniem i wdzięcznością mówił o polskiej (jeszcze winylowej) płycie, nagranej przed laty i - niestety - nie odtworzonej w nowej, cyfrowej technice. Pomysł Pawła Orkisza, autora i wykonawcy własnej poezji, wspaniałego tłumacza i wykonawcy poezji Włodzimierza Wysockiego, wydania płyty z piosenkami Okudżawy przypomni nam o tych dziwnych czasach w których, gdy coś było im zabronione, czyniliśmy to niejako na przekór. Czy teraz, gdy wszystko stało się możliwe, będzie podobne zainteresowanie? Będzie to niezwykłym egzaminem dla współczesnych czasów, w których króluje już zupełnie inna muzyka i inna poezja, a po szerszej znajomości rosyjskiej twórczości literackiej, w tym i piosenki autorskiej, pozostały już tylko wspomnienia i sentyment. Może właśnie w tym tkwi jednak ziarenko nadziei? Jeśli chodzi o mnie, będę bardzo zachwycony wydaniem tego CD. Ale czy będzie wielu takich "dziwaków"? My, w naszym pokoleniu tychże lat sześćdziesiątych żyliśmy w przeświadczeniu, że "dopóki ziemia kręci się..." dopóty, niezależnie od wszystkiego, będzie tlił się i świecił w duszach romantyzm, i cały zachwyt świata nie będzie mierzony walutą wymienną, że rozwój homo sapiens nie może się odbywać bez homo romanticus i homo egzalticus. Trwamy nadal w przeświadczeniu, razem z Bułatem Okudżawą, że tylko dla tych wartości nie istnieją granice ... O tłumaczeniach Okudżawy na język polski O tłumaczach w ogóle przysłowie włoskie mówi: "traduttore - tradittore" - tłumacz jest zdrajcą. Szczególnie poezja, która posługuje się wieloznacznością wyrazu, jest trudna do przełożenia nawet na język pokrewny, nie mówiąc już o specyfikach kulturowych, odgadnięcie których bywa czasami niemożliwe dla osób z innego kraju. Oto niewinna, zdawałoby się, piosenka o Wańce Morozowie, który chodził do cyrku na Starym placu i tam zakochał się w cyrkówce, nabrałaby zupełnie innego sensu, gdyby tłumacz wiedział o tym, że na znanym wszystkim moskwiczanom i wielu Rosjanom "Starym placu" w centrum Moskwy - nigdy nie było cyrku. Był natomiast inny "cyrk" (właśnie w cudzysłowie) czyli Dom Partii (komunistycznej oczywiście). Właśnie to partia była tą, w której tak zakochał się symboliczny Wańka - prosty chłop, którego obietnicami i nawoływaniem swą "białą dłonią" tak urzekła. Jakiż Wania nie uwierzyłby w taką świetlaną przyszłość, jakiż chłop nie poszedłby za tą, która tak wiele obiecała. Nie przypuszczał oczywiście żaden "Wania", że chodzi po linie, jak i sama "cyrkówka". Dodajmy jeszcze, że piosenka jest w dużym stopniu autobiograficzna. Czy Okudżawa należał do partii ze względu na sentyment do swojej mamy (która pozostawała w niej do końca swojego życia, nawet wiele lat po wyjściu z łagrów stalinowskich, w których spędziła, jak pisaliśmy, 17 lat)? Czy też z innych pobudek Okudżawa był równie długo członkiem i wielbicielem tej "cyrkówki"? A może też jest w tej piosence trochę autoironii? Rosyjskie przysłowie mówi: "Biedny musi kombinować." W ukrywaniu prawdziwej treści w przenośniach - i w innych formach poetyckich i niepoetyckich - Okudżawa musiał być mistrzem, żeby przemycić to, co chciał powiedzieć. Na przykład "Piosenka o amerykańskim żołnierzu" jest oczywiście o rosyjskim żołnierzu, i to w czasie wydarzeń w czeskiej Pradze. A reszta mnie na szczęście nie obchodzi:ojczyzna każe - o cóż jeszcze chodzi?To ona cały gips na siebie łatwo być żołnierzem, żołnierzem...( tłum. Witold Dąbrowski) Piosenkę, która w tłumaczeniu polskim mogła nazywać się po prostu "Modlitwa", dla rosyjskiego wydawcy Okudżawa nazwał imieniem średniowiecznego poety francuskiego Francois Villion, który miał się o co modlić do Boga ze względu na swoje awanturnicze życie. Słynna "sztandarowa" piosenka wszystkich klubowiczów "piosenki autorskiej" w Rosji nazywała się "Starożytna pieśń studencka", w której przecież ta posępna postać - "szalony sułtan", który tak zajadle straszy "ostrogiem" (więzieniem, łagrem), jest dla Rosjan absolutnie przejrzystą, ale polscy tłumacze chyba się go przestraszyli nazywając "byle kiepem, byle drabem", a chodzi o dyktatora. Trudno jest przetłumaczyć słynną piosenkę: Balonik. "Szarik" to dosłownie "kulka", dla Rosjanina skojarzenie "niebieska kulka" jest dość łatwą do odczytania metaforą (ponieważ często używaną), oznaczającą kulę ziemską. Balonik - to też jest po rosyjsku "szarik", który uciekł dziewczynce i kiedy poleciał, i leci, leci w czasie... W tym jest symbol jego upływania, przemijania: dziewczynka, staje się dziewczyną, kobietą, staruchą... a "szarik" wrócił - koło naszego życia się zamknęło. A kobiety płaczą, płaczą w Rosji... - nie jest to piosenka wesoła; w Rosji zawsze brakowało mężczyzn, ginących na nieustannych wojnach, ginących od alkoholizmu itd. O innej trudności można mówić w przypadku "Piosenki o piechocie". Tłumacz Witold Dąbrowski wiedział oczywiście, że Okudżawa był na wojnie, że ciężko ją przeżył i dużo o niej pisał. Lecz jeśli dobrze się przyjrzeć tej piosence, to stwierdzą Państwo, z całą pewnością, że nie jest ona piosenką wojskową, ani w ogóle piosenką o wojnie, jeśli oczywiście nie uznamy życia ludzkiego za nieustanną wojnę, lecz wtedy "piechota" będzie miała już inne znaczenie. Oznaczać będzie tych, którzy wykonują najtrudniejszą pracę, bez nadziei na słuszne wynagrodzenie i medale. I to właśnie dlatego są uznawani za "nierozsądnych" - "wybaczcie im to" mówi autor; odchodzą zawsze, gdy coś nowego się otwiera, lub coś nowego sami otwierają, gdy budzi się wiosna (w sensie dosłownym i przenośnym). Nie ma ratunku dla drogi pokrętnej, niepewnej, chwiejnej - tylko to, co zdobyłeś swoją wiedzą, pracą, odwagą, jest widoczne na Twojej drodze życiowej, podobnie jak białe wierzby "wyznaczają Twój szlak". "Nie wierzcie pogodzie, gdy deszcze trzydniowe zaciągnie wśród drzew" - to: nie bądźcie pesymistyczni! Nie ma tu pieśni bojowej, odwagi i gniewu. Jest tylko tyle: nie wierzcie tej piechocie, jeśli śpiewa radosne pieśni, bo nie oznacza to, że jest im tak dobrze. Nie wierzcie jeśli Wam powiedzą, że jest wszystko wspaniale! Życie ze śmiercią; zło i dobro - ciągle toczyć będą swą walkę. Dalej Okudżawa: żyj, bądź ciągle w ruchu, nie zamykaj się, miej drzwi otwarte... i nie ma tu nic ze słów pana Witolda "Uczyłaś, ojczyzno, że żyć trzeba umieć i słyszeć twój głos" - tych górnolotnych haseł patriotycznych Okudżawa bardzo nie lubił, gdyż były one zawsze nieszczere, wypowiadane przez dekowników, którzy tę ojczyznę i swoich rodaków gnębili. Wysoko oceniam poziom tłumaczeń i wykonawstwa Pawła Orkisza w przypadku pieśni Bułata Okudżawy. Uważam go zresztą za wytrawnego tłumacza, który sprawdził się już na równie trudnych wierszach z ukrytym podtekstem, charakterystycznych dla poezji rosyjskiej lat sześćdziesiątych, na poezji Włodzimierza Wysockiego, którego był znakomitym wykonawcą. Ale jeśli chodzi o jego śpiewanie mam jedno zastrzeżenie, związane zresztą z tradycyjnym w Polsce sposobem wykonania piosenki "Trzy miłości". Utwór ten składa się z trzech tematów, każdy z których przedstawiony jest w trzech obrazach o narastającym stopniu dramatyzmu, apogeum którego jest zawsze obraz trzeci. Trzecia miłość, w tym pięknym wierszu-piosence, jest już prawie zaprzeczeniem oczekiwanego szczęścia. Następuje to w wieku dojrzałym, kiedy zostawia się za drzwiami lata życia, wspomnienia pięknej pierwszej czy drugiej miłości i odchodzi się w nieznane. Jest utratą wszystkiego, co było piękne - dramat! W następnych obrazach dramat narasta, przeradza się w tragedię i klęskę! Trzecie kłamstwo jest również utratą wszelkiej wiary w człowieka - tragedia. Czy wyobrażacie sobie? Nikomu już nie można wierzyć! Potem trzecia wojna! Nawet tym, którzy nie przeżyli żadnej wojny, nie trzeba tłumaczyć czym byłaby trzecia wojna: utratą wszelkiej nadziei mimo tego, że nadzieja umiera ostatnia, jak się mówi. To już jest klęska! Przypomnijcie sobie teraz Państwo sposób, w jaki wykonuje się tę piosenkę w Polsce: każdy trzeci, najmocniejszy akt dramatu odbywa się na tle coraz bardziej wesołego motywu rosyjskiego "kozaczka", jak mówią Rosjanie, lub "kazaczioka" jak mówią Polacy. Jak wesoło, szczególnie wesoło... kiedy będzie trzecia wojna? Z poważaniem -dr hab. Henryk Łatyszewrusycysta, profesor Akademii Pedagogicznej w SłupskuPS. Długo myślałem nad tym zarzutem prof. Łatyszewa i postanowiłem jednak nie zmieniać swojej interpretacji "Trzech miłości". Ja ją śpiewam dla Polaków, po polsku. A dla nas rytm szybszy, dynamiczniejszy (nawet kazaczioka) nie wyklucza większego dramatyzmu. Dla nas, Polaków, kazacziok nie jest wyłącznie wesoły. Jest bardziej tragiczny!PO Jego piosenki śpiewali opozycjoniści, ale on sam nie czuł się dysydentem, tylko poetą. 20 lat temu, 12 czerwca 1997 roku, zmarł rosyjski poeta, prozaik, pieśniarz Bułat Okudżawa, autor takich piosenek, jak "Modlitwa", Piosenka o żołnierskich butach" czy "Nie wierzcie piechocie".Agnieszka Osiecka tak wspominała koncert Okudżawy w Moskwie: "siedzieliśmy wszyscy, skuleni, wokół pianina, w łopocie serca, w przejmującej radości, w cieple ludzkim, ba - gorąco ze szczęścia nam było - i Bułat nam śpiewał swoje piosenki głosem, który przechodzi człowiekowi przez serce - jak przez głośnik - jakby to serce nasze samo śpiewało...". Bułat Szałwowicz Okudżawa urodził się 9 maja 1924 roku w Moskwie. Był synem Ormianki i Gruzina, działaczy partii komunistycznej. Za zasługi dla partii na początku lat 20. otrzymali oni mieszkanie w samym centrum Moskwy, na historycznym Arbacie. Pierwsze lata dzieciństwa Okudżawa spędził właśnie tam; po latach będzie wspominał Arbat z miłością w wielu piosenkach i wierszach. Rodzice Okudżawy, jak wielu komunistów, padli ofiarą stalinowskich czystek. Ojciec został rozstrzelany w 1937 roku, natomiast matka skazana została na dziesięć lat w obozie, łącznie spędziła w łagrach 18 lat, mimo to nigdy nie wystąpiła z partii komunistycznej. PO latach Okudżawa, pisząc autobiograficzną powieść zauważył: "Mam ogromne trudności z tym, jak przedstawić swoich rodziców, ludzi bardzo uczciwych i szczerych, ale obiektywnie przecież biorących udział w tym wszystkim. Jak opowiedzieć o tych wszystkich ludziach, w których były, wydawałoby się, sprzeczne ze sobą rzeczy, jak opowiedzieć, by nie wylać na nich brudów, nie osądzając, a próbując jedynie zrozumieć?". Tymczasem w 1937 roku 13-letni Bułat trafił pod opiekę babki. Los rodziców sprawił, że został zakwalifikowany jako "członek rodziny zdrajcy ojczyzny", aż do roku 1956 jego prawa obywatelskie były ograniczone, na przykład nie mógł zamieszkać w mniejszej odległości od Moskwy niż 100 km. Jednak po wybuchu wojny Okudżawa, jako 17-latek, przerwał naukę i jako ochotnik ruszył na front. Był saperem, potem - szeregowym ciężkiej artylerii. Walczył na froncie kaukaskim, w bitwie pod miastem Mozdokiem został ranny. Wspomnienia o tych wydarzeniach przedstawił w powieści "Jeszcze pożyjesz". Doświadczenie wojny powraca w twórczości Okudżawy w wierszach i piosenkach. W 1956 roku ukazał się pierwszy tomik wierszy Okudżawy pt. "Lirika" Po wojnie Okudżawa zaliczył eksternistycznie pozostałe klasy szkoły średniej i rozpoczął studia na wydziale filologicznym uniwersytetu w Tbilisi, potem pracował jako nauczyciel języka rosyjskiego w wiejskiej szkole koło Kaługi. W czasie "odwilży" po śmierci Stalina w 1953 roku wstąpił do partii. Trzy lata później, gdy zrehabilitowano jego matkę, która wróciła z zesłania, Okudżawa zamieszkał w Moskwie. W 1956 roku ukazał się pierwszy tomik wierszy Okudżawy pt. "Lirika", trzy lata później wyszedł kolejny - "Wyspy". W Moskwie Okudżawa pracował jako redaktor w kilku gazetach, na początku lat 60. zrezygnował z etatowej pracy i poświęcił twórczości. Grał na gitarze i pisał wiersze od dzieciństwa. Często wykonywał je w gronie przyjaciół, którzy zachęcili Okudżawę do występów publicznych. W Związku Radzieckim działały "Kluby piosenki amatorskiej", na które władze patrzyły niechętnie, bo ten rodzaj twórczości wymykał się cenzurze - piosenek nie trzeba było drukować. Okudżawa z początku występował wspólnie z innymi rosyjskimi poetami Bellą Achmaduliną czy Jewgienijem Jewtuszenko. Wkrótce jego liryczne piosenki zyskały mu sporą popularność, co nie podobało się organom partyjnym. W końcu Okudżawa został wykluczony z partii za „postępowanie niegodne komunistycznego pisarza". Odtąd jego twórczość przez wiele lat drukowana była tylko w drugim obiegu. Andrzej Mandalian, który przełożył wiele wierszy Okudżawy, wspominał: "Po raz pierwszy usłyszałem to imię przy końcu lat 50., w czasach tzw. odwilży moskiewskiej, a właściwie już nie odwilży - powodzi, wywołanej przez odbywający się właśnie w tym mieście międzynarodowy festiwal młodzieży. W jakimś zatłoczonym mieszkaniu, do którego pod wieczór zawlókł mnie początkujący poeta Jewtuszenko, kilkoro chłopców i dziewcząt, niemiłosiernie dręcząc fortepian, śpiewało +Do widzenia, chłopcy+. Za niezdarnym akompaniamentem odgadywało się przejmującą nutę goryczy, rozpaczy, żalu i całe niezwykłe ciepło bijące od tej piosenki". W podobnym tonie pisała o Okudżawie historyk literatury prof. Jadwiga Szymak-Reiferowa: "urzeka nas w nim powściągliwość i nieśmiałość, za którymi kryje się dobroć, serdeczna miękkość, czułość i prostota. Bliska nam pozostaje również płynąca z wiedzy i doświadczenia gorycz, a także smutek dojrzałego mężczyzny, jego odwaga i umiejętność przebaczania". Okudżawa jest autorem ponad 800 wierszy, z których wiele powstawało razem z muzyką. Znawcy jego twórczości szacują, że stworzył około 200 pieśni "Piosenkę o żołnierskich butach", "Do widzenia, chłopcy...", "Piosenkę o Mozarcie", "Ostatni trolejbus", "Pożegnanie z Polską", "Piosenkę o Arbacie". Najbardziej znana jest "Modlitwa" zaczynająca się od słów "Dopóki ziemia kręci się...", Pisywał też powieści historyczne "Wędrówki dyletantów", "Spotkanie z Bonapartem", "Nieszczęsny Awrosimow", "Wędrówki pamięci" i "Jeszcze wszystko przed nami". Był też współscenarzystą filmu "Wierność". Powieści były osadzone najczęściej w XIX wieku. Ich bohaterami byli buntownicy walczący z tyranią, dekabryści. W ten zakamuflowany sposób Okudżawa odnosił się do sytuacji w ZSRR. Okudżawa pierwszy raz gościł w Polsce w 1963 roku Okudżawa pierwszy raz gościł w Polsce w 1963 roku, potem wielokrotnie powracał. Jego piosenki przekładali członkowie Studenckiego Teatru Satyryków, Agnieszka Osiecka, Ziemowit Fedecki, Andrzej Mandalian. To w Polsce w 1968 roku ukazała się pierwsza płyta długogrająca z pieśniami Bułata. Ich polskie wersje śpiewali: Wojciech Siemion, Sława Przybylska, Edmund Fetting, Wojciech Młynarski, Bohdan Łazuka i Gustaw Lutkiewicz. Okudżawa natomiast sam wykonał dedykowany Osieckiej utwór "Pożegnanie z Polską". W tekście zamieszczonym na okładce płyty Osiecka przytaczała słowa rosyjskiego pieśniarza, który nazywał Polskę swoją drugą, duchową ojczyzną. "Moim ulubionym poetą jest Julian Tuwim. Czytając go, odnoszę wrażenie, że gdyby on nie napisał pewnych wierszy - ja musiałbym je napisać. Tuwim mówi o świecie tak jak ja mówię - ze smutkiem i ironią" - pisał Okudżawa. Okudżawa nigdy nie uważał się za opozycjonistę. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" powiedział: "Nigdy nie byłem dysydentem ani rewolucjonistą. Zajmuję się literaturą i piszę to, co myślę. To moja praca. W ten sposób wyrażam siebie". Był w tej postawie konsekwentny - odmówił przyjęcia orderu od Gorbaczowa, tłumacząc, że "ordery do poetów nie pasują". Po upadku Związku Radzieckiego Bułat został doradcą prezydenta Jelcyna oraz członkiem komisji nagród i odznaczeń. W czerwcu 1997 roku Okudżawa wraz z żoną Olgą wybrali się do Paryża, gdzie poeta miał dać koncert. Zachorował jednak na grypę, w wyniku której nastąpiły powikłania. Od kilku lat poważnie chorował na serce, był z tego powodu operowany. Okudżawa zmarł 12 czerwca 1997 roku, w wieku 73 lat w klinice w podparyskim Clamart. Od kilka lat w Polsce organizowany jest Międzynarodowy Festiwal Piosenki Poetyckiej im. Bułata Okudżawy, którego IV edycja odbędzie się w dniach 5-10 lipca w Hajnówce pod hasłem "Wiara, Nadzieja, Miłość". Agata Szwedowicz (PAP) aszw/ itm/ Download: Bułat Okudżawa - Pozegnanie Bułat Szałwowicz Okudżawa (ros. Булат Шалвович Окуджава, gruz. ბულატ ოკუჯავა; ur. 9 maja 1924 w Moskwie, zm. 12 czerwca 1997 w Clamart) – rosyjski bard, poeta, prozaik, kompozytor ballad, pieśni lirycznych i satyrycznych, dramaturg. Był synem Ormianki i Gruzina. Jego rodziców, komunistycznych działaczy partyjnych, spotkały represje w czasie wielkiego terroru. Ojciec, Szałwa Okudżawa, (pierwszy sekretarz lokalnego komitetu partii w Niżnym Tagile) został rozstrzelany w 1937 roku, natomiast matka (pełniąca funkcję sekretarza rajkomu) została skazana na dziesięć lat w obozie (łącznie spędziła 18 lat w łagrze). Razem z bratem wychowywał się u babki - w niełatwym czasie i trudnych warunkach życiowych. Po okresie wielkiego terroru, naznaczony stygmatem wroga ludu starał się o zaufanie władzy. Podczas II wojny światowej, w wieku 18 lat przerwał naukę i podjął, jako ochotnik, służbę wojskową. W 1942 roku został wysłany na front. Był kilkakrotnie ranny. Po zakończeniu wojny był pracownikiem fizycznym, zaliczył eksternistycznie pozostałe klasy szkoły średniej i rozpoczął studia na Wydziale Filologicznym uniwersytetu w Tbilisi. Wtedy też debiutował na łamach gazety Leninowski sztandar (Ленинское знамя). W 1950 roku, po ukończeniu studiów, rozpoczął pracę jako nauczyciel w wiejskiej szkole w okolicach Kaługi. Na fali odwilży wstąpił do partii. Po powrocie w 1956 roku matki z zesłania (została zrehabilitowana) powrócił do Moskwy. Tam też, najpierw w gronie przyjaciół, później już publicznie, zaczął śpiewać swoje wiersze, akompaniując sobie na gitarze. Od tego momentu, w miarę zdobywania przez Okudżawę popularności, aparat partyjny przyglądał się jego twórczości z rosnącą dezaprobatą, on natomiast coraz bardziej dystansował się wobec swoich wcześniejszych poglądów. Nie mogąc mówić wprost o bieżących sprawach, pisał powieści historyczne (najczęściej osadzone w XIX wieku), których bohaterami byli romantyczni buntownicy sprzeciwiający się tyranii. Walczyli oni na przegranej pozycji, będąc świadomi beznadziejności swego losu. Mimo to bez wahania decydowali się poświęcić swe życie w imię wyznawanych wartości. Największą sławę zdobył jako poeta i bard. Początkowo jego wiersze dostępne były tylko w drugim obiegu, powielane w samizdacie, dopiero później artysta miał możliwość oficjalnego wykonywania swoich dzieł. W poezji Okudżawy dominuje klimat zadumy, smutku, refleksji nad ludzkim losem. Częstym motywem jest wojna, jednak bywa ona zazwyczaj jedynie tłem dla egzystencjalnych rozważań, najważniejszym tematem jest bowiem dramat jednostki zmagającej się z życiem. W utworach zauważalna jest też więź emocjonalna poety z Arbatem, starą moskiewską ulicą, na której w dzieciństwie mieszkał. Stała się ona symbolem jednoznacznie utożsamianym z Okudżawą. Miejscem szarym, typowym, pełnym codziennych problemów zwykłych ludzi, a jednocześnie pełnym tajemnic. Był blisko związany z Agnieszką Osiecką. W 1994 roku otrzymał rosyjską Nagrodę Bookera. Okudżawa chorował poważnie na serce. Z tego powodu 29 maja 1991 roku był poddany operacji wstawienia bypassów w sercu podczas pobytu w Los Angeles w Stanach Zjednoczonych Ameryki. W czerwcu 1997 roku wyjechał do Paryża, gdzie miał dać koncert. Zachorował na grypę, w wyniku której rozwinęły się powikłania. Zmarł 12 czerwca w klinice w Clamart pod Paryżem. Na łożu śmierci według jednych informacji wyraził życzenie i przyjął chrzest, według innych – został ochrzczony w stanie nieświadomości przez swoją żonę, z nadaniem imienia Ioann. Pochowany na moskiewskim Cmentarzu Wagańkowskim. Miał żonę Olgę i syna Bułata. Okudżawa był w Polsce po raz pierwszy w 1963 roku. Potem wracał wielokrotnie. W Polsce jego twórczość, zwłaszcza piosenki, cieszyły się dużą popularnością. Utwory Okudżawy tłumaczyli na język polski Andrzej Bianusz, Agnieszka Osiecka, Witold Dąbrowski, Andrzej Drawicz, Ziemowit Fedecki, Andrzej Mandalian, Wojciech Młynarski i Wiktor Woroszylski. Wydana w PRL przez wytwórnię płytową Muza Polskie Nagrania płyta „Ballady Bułata Okudżawy” (SX 0482), zawierająca polskojęzyczne wersje jego utworów, była pierwszą na świecie próbą przekładu poezji śpiewanej Okudżawy na język obcy. Jego utwory śpiewali Edmund Fetting, Gustaw Lutkiewicz, Bohdan Łazuka, Wojciech Młynarski, Sława Przybylska, a w późniejszym okresie także Hanna Banaszak. Jacek Kaczmarski poświęcił mu swoją piosenkę Pożegnanie Okudżawy, zaś Andrzej Sikorowski Żal za Bułatem O., utrzymane w klimacie poezji Bułata.

bułat okudżawa modlitwa tekst polski